Krótki felieton powyborczy z szyderstwem i ***
Końcówka kampanii wyborczej była brutalna i niezwykle ciekawa zarazem, a to za sprawą pojawiających się co rusz kolejnych haków. Jeden był szczególny i zaskakująco skuteczny wobec pewnej (3-5%) grupy wyznawców Rafała Trzaskowskiego, którzy nie zmobilizowali się tak, jakby to wynikało z rekordowej frekwencji. Nie mam tu na myśli rejterady z debaty wyborczej w Końskich. O reelekcji Andrzeja Dudy i zarazem przegranej Rafała Trzaskowskiego zdecydowało coś innego.
Niestety sztab prezydenta dopiero na ostatniej prostej odkrył, co tak naprawdę napędza radykalnych zwolenników Trzaskowskiego — wygląd kandydata. Gdyby lepiej odrobili swoje zadanie domowe to może nie mielibyśmy takiej nerwówki na finiszu.
Za to kiedy już cała Polska dowiedziała się, że Trzaskowski jest prawie takim samym kurduplem, jak ten wstrętny Kaczyński, to był to prawdziwy początek końca tej kandydatury. Prawie dwie dekady ostrej propagandy, że Kaczyński jest zły, bo jest zły i niski zrobiło swoje. Nawet to, że ma on kota nie daje mu głosów warszawskich Grażynek. Jest niski i h*.
Jak więc mieli się czuć ci, co wybierać na prezydenta chcieli Trzaskowskiego? „Duda nawet na płaskim 182 cm a nasz ???” „Nasz kandydat jest świetny, mimo że jest niski jak Kaczyński???” „Hmmm... ale za to jest ładny! Tak..jest przecież ładny!! Co tam ładny, on jest k* śliczny!!”
Tu pojawił się kolejny wizerunkowy cios i to sprowokowany przez samego Trzaskowskiego. Nie umiał on bowiem wytrzymać mentalnie kilku dni wyśmiewania i łatki konusa (swoją drogą, jaka to z niego miękka faja przy Kaczyńskim - 20 lat szydery kontra kilka dni).
Pojechał zatem pupilek TVNu i ostatnia nadzieja Faktu, z wizytą do znanego z niskiego wzrostu małżeństwa, by zrobić sobie parę fotek na tle niższych osób. Pojechał ubrany w buty na koturnie i gorsecik, bo mu brzuszek po kwarantannie wywaliło, a trzeba było dla lepszego efektu fotografować się z dołu. Ustawka okazała się nieudana. Kpiny z konusa wzbogacono zatem o gorsecik. Tego dla wielkomiejskich, zakompleksionych fanów PO zwłaszcza tych o pochodzeniu wiejsko-rolniczym udających mieszczuchów od pokoleń było już za wiele.
Jako że Trzaskowski nie posiada stabilnych poglądów politycznych (ważnych dłużej niż miesiąc) a opublikowany program był zasadniczo skopiowany od Hołowni, ten wizerunkowy cios okazał się rozstrzygający. Zostały więc masy miejskie w domach, w stopniu większym niż by wynikało z publikowanych na fejsie ***** *** gwiazdek.
Szkoda, a taki to był ładny kandydat... taki niemiecko-francuski.
PS ciekawe, kiedy elektorat Platformy zapyta o wzrost Borysa Budki? Może być ciężko w kolejnych wyborach parlamentarnych, bo Kaczyński ma chociaż włosy.