Premier Tusk solidaryzuje się z pozbawioną gazu, marznącą Europą – jemu na nartach też jest zimno!
To już czwarte wakacje premiera w ciągu ostatniego roku. Tym razem premier udał się na wypoczynek do włoskiego kurortu narciarskiego w Dolomitach. Sławomir Nowak z Kancelarii Premiera zapewniał wczoraj, że szef rządu, nawet kiedy jeździ na nartach, to i tak wszystkim kieruje.
A już na pewno kieruje nartami, bo przecież na stoku o wypadek nietrudno, a stłuczone premierowskie kolano może być zarzewiem polsko-włoskiego zatargu dyplomatycznego ;)
Z racji braku medialnych doniesień o kontuzjach, można sądzić, że Premier dobrze się z rodziną bawi (we Włoszech jeszcze jest gaz). Być może też w przerwach między szusowaniem a przekąską instruuje rząd przez komórkę, a wiadomo powszechnie, że na świeżym powietrzu myśli się dużo jaśniej.
Według doradców premiera, to nie kompromitacja, że premier szusuje na nartach, gdy w Europie trwa w najlepsze wojna gazowa, a kolejne kraje pozbawiane są całkowicie dostaw. Z ust jednego dziennikarza padło nieśmiałe pytanie o to, kto kieruje rządem. W imieniu rządu wypowiada się wicepremier Waldemar Pawlak, zresztą i tak dostawy paliw należą do jego ministerialnych kompetencji.
Choć to chyba wszystkiego nie przesądza, bowiem w imieniu rządu wypowiada się niestety również minister Nowak, co już tak optymistyczne dla kraju nie jest. Nowak podkreślił w jednym z wywiadów, że spór gazowy między Moskwą a Kijowem ma podłoże biznesowe, a relacje gazowe między Ukrainą a Rosją nie były do końca zbudowane na zasadach wolnorynkowych. Mam pewne wytłumaczenie dla Nowaka, który albo tymi słowy sygnalizuje, że tak jak i szef potrzebuje urlopu, albo nieustannie tropiąc kaczystów mógł nie zauważyć, co się wokół niego dzieje.
Podobną co Nowak wpadkę zaliczył szef MSZ Minister Sikorski zadeklarował, że nie lubi ostrych słów, przynajmniej wobec Moskwy. Na szczęście jest PiS - tu można sobie do woli poużywać wykrzykując do kamer o dożynaniu watahy.
Paradoksalnie więcej od Nowaka i Sikorskiego razem wziętych zdrowego rozsądku ma Aleksander Kwaśniewski, który skrytykował UE za błędną diagnozę sytuacji. Unia Europejska zakłada, że sprawa ma charakter komercyjny, a nie polityczny. Tak długo, jak będzie trzymała się tej tezy, będzie bezradna. (…) [Eksperci rosyjscy] mówili wprost, że jeśli Ukraina będzie próbowała wejść do NATO, to Rosja użyje gazu i nośników energii, żeby ją do tego zniechęcić. Rosjanie nie ukrywają, że traktują surowce jako ważny element swej polityki. A mogą być dosyć nerwowi, bo ropa nie kosztuje dziś 200 dol. za baryłkę, jak jeszcze niedawno sądzono, ale ok. 50 dol. Poza tym bitewka z Ukrainą buduje w rosyjskiej polityce wewnętrznej.
Oczywiście cały ten kataklizm nie rozpoczął się wraz z nastaniem rządu Tuska. Największe ku temu „zasługi” ma rząd Leszka Milera. To właśnie pan Premier Miler dbając „o dobre kontakty z Rosją”, zerwał kontrakt z Norwegami. Tą jedną decyzją zablokował budowę gazociągu ze Skandynawii, który w znacznym stopniu uniezależniłaby nas od Rosji. Jednocześnie umożliwił budowę Gazociągu Północnego – trzeba bowiem pamiętać, iż trasy gazociągów krzyżować się nie mogą.
Ekipa Tuska również nie jest bez winy. Budowa Gazoportu – naszego gazowego okna na świat, wraz z objęciem rządów przez PO praktycznie zamarła. Premier już ponad rok namyśla się, czy kontynuować to przedsięwzięcie. Głęboko wierzę, że po przyjeździe z nart podejmie właściwą decyzję.
Post new comment