Rosyjskie Szachy Z Zachodem
Świat z napięciem obserwuje konflikt na wschodzie Ukrainy. Wraz z każdym zaostrzaniem się sytuacji nakładane są kolejne sankcję na Rosję. Mimo to liczba rosyjskich wojskowych gotowych do natychmiastowego wkroczenia na Ukrainę rośnie. Nie wiem czy wojska rosyjskie wejdą na Ukrainę czy też nie. Sądzę za to , że nawet gdyby tak się stało, to nie doprowadziłoby to do wybuchu wojny europejskiej. Ale tylko tymczasowo.
Media zaklinając rzeczywistość mówią nie o walkach armii ukraińskiej z Rosją a o walkach z separatystami. Choć Ukraińców wśród nich jest jak na lekarstwo za to kadrowych żołnierzy wojsk rosyjskich czy bojowników z Czeczenii i Dagestanu bez liku. Zapewne w imię zasady, że tak długo jak się o czymś nie mówi to tak długo tego nie ma.
Państwa Unii są tradycyjnie niechętne angażowaniu się w jakikolwiek konflikt militarny, który ich bezpośrednio nie dotyczy. A nawet w taki który ich dotyczy. Ewentualne wejście wojsk rosyjskich spowodowałoby raczej dalsze zaostrzenie wojny handlowej z Rosją, co wydaje się być dla agresora nieopłacalne na tym etapie. Bowiem największy kawałek tortu został już połknięty - to Krym, bazy wojskowe i .. olbrzymie złoża gazu łupkowego.
Dlaczego na tym etapie rozgrywki agresja miałaby być dla Rosji nieopłacalna?
Otóż Władimir Putin, musiał być zaskoczony rozmiarem sankcjami znacząco wykraczającymi poza spodziewane przez Kreml symboliczne pomruki. Musiał być zaskoczony również a może przede wszystkim tym, że podzielone i sprzeczające się kraje Unii doszły do porozumienia w tak drażliwej kwestii jak sankcje wobec wielkiego sąsiada ze Wschodu. Nie docenił on prawdopodobnie siły opinii publicznej w Unii Europejskiej po zestrzelenie przez terrorystów samolotu malezyjskich linii i tego że obraz Rosji zmienił się drastycznie w postrzeganiu zwykłego Europejczyka. Nie widzi on już w Rosjaninie Dostojewskiego, Baletu Bolszoj czy Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Europejczyk widzi za to bandytę z bronią i wycelowanymi zestawami rakietowymi w samolot. Widzi „zielone ludziki” i porozrzucane po ziemi zabawki, bo tylko tyle zostało po zamordowaniu kilkaset osób lecących na wakacje Boeingiem 777 lot MH17.
Myli się za to ten kto spodziewa się, że kryzys sam się jakoś rozwiąże, gdy emocje nieco opadną. Zła wiadomość dla Zachodu jest taka, że kurs na konfrontację został przez elity rosyjskie wybrany świadomie i zmieniony nie będzie. Co więcej popiera go olbrzymia większość obywateli. Rosjanie po prostu zaczęli tęsknic za utraconą wielkością ZSRR, odebraną im dumą i autentycznie pragną stać się na nowo znaczącym imperium. Drożyzna w sklepach tych marzeń w oczywisty sposób nie może przekreślić. Jednakże Władimir Putin nie może obecnie zaryzykować konfrontacji militarnej. Bowiem rosyjska gospodarka osłabiona sankcjami nie wytrzymałaby nawet długotrwałej pełnowymiarowej wojny z osamotnioną Ukrainą.
Kiedy rozpoczęła się ta partia szachów?
Wbrew optymizmowi zachodnich polityków i publicystów sądzę, że czas nie pracuje tu na naszą korzyść. W Rosji nie podejmuje się działań na taką skalę bez planu wybiegającego na kilka, kilkanaście lat wprzód. Pierwszych kilka rosyjskich ruchów na światowej szachownicy było prawie bezbłędnych. I i II wojna w Czeczenii oraz integracja terytorialna kraju po okresie rozprężenia. Następnie analiza podjętych działań i pierwsze reformy w armii. Dość skuteczna rozprawa z terroryzmem kaukaskim. Kolejny znaczący ruch to rok 2008 i wojna w Gruzji o Abchazję i Osetię Południową. Tu po raz pierwszy pojawiła się kontra państw środkowoeuropejskich pod przewodnictwem Lecha Kaczyńskiego, co uratowało niepodległość Gruzji. Kolejny ruch to dalsze reformy w armii, która podczas tej wojny kompromitowała się wielokrotnie i znacząca jej modernizacja już z udziałem zachodnich technologii. Jak na te działania odpowiedział Zachód? Ograniczał wydatki na zbrojenia i zmniejszał liczebność poszczególnych armii NATO. Następnie miała miejsce w roku 2010 bardzo korzystna z wojskowego punktu widzenia dla Rosji katastrofa w Smoleńsku, gdzie Polska straciła głównych generałów wszystkich rodzajów wojsk, Prezydenta i kilkaset innych osób żywotnie zainteresowanych tym, aby w tej rozgrywce Europa nie otrzymała zbyt szybko mata.
Wreszcie rok 2014 i podręcznikowo rozegrana przez Rosję operacja odebrania Krymu Ukrainie. Praktycznie bez jednego wystrzału a jedynie przy użyciu zmasowanej propagandy i „zielonych ludzików”. Represje na tym terenie pojawiły się dopiero później. Wydaje się, że Zachód włączył się do gry bardzo niechętnie i to dopiero w momencie próby podzielenia Ukrainy na pół. Wysyłani z Rosji terroryści dysponujący nowocześniejszym sprzętem toczą ciężkie walki z armią ukraińską, która wsparta przez ochotników okrzepła i przeszła do kontrataku.
Sądzę, że wojska rosyjskie zgromadzone w gotowości bojowej na granicy z nalepkami sił pokojowych rzeczywiście miały wkroczyć na Ukrainę. Przekonuje mnie również teza, że zestrzelenie samolotu pasażerskiego miało być punktem kulminacyjnym w planie Putina. Według szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy terroryści chcieli jak najbardziej zestrzelić samolot pasażerski z tym, że Aerofłotu, a nie Malezji. Dałoby to wymarzony pretekst dla rozpoczęcia rosyjskiej operacji pokojowej. W podobny ton uderzyła również rosyjska propaganda głosząc, że to strona ukraińska polowała na wracający samolot z Putinem. Gdyby doszło do zestrzelenie rosyjskiego pasażerskiego samolotu, zachód przyzwoliłby Rosji na interwencje „sił pokojowych” a o żadnych sankcjach wobec niej nie mogło by być wtedy mowy. Jednakże katastrofalny błąd terrorystów wywrócił do góry nogami ten plan, dając jednocześnie okazję Zachodowi do skontrowania Rosji i być może uratuje Ukrainę przed pożarciem na jakiś czas.
W obecnej sytuacji Putin musi się wstrzymać na jakiś czas z realizacja bardziej ambitnych planów. Jednak nie będzie on raczej zmarnowany. Dowiadujemy się bowiem o planach podwojenia do 70 tysięcy w ciągu najbliższych 5 lat wojsk powietrzno-desantowych. To obecnie najbardziej ofensywny rodzaj wojska i stosunkowo drogi w utrzymaniu, jednocześnie nie przydatny w takiej liczbie przy obronie własnego terytorium.
Nie wszystkie pionki zostały już rozstawione na szachownicy
Wydaje mi się, że Putin nie zaryzykuje otwartej konfrontacji z bogatym zachodem dopóki Stany Zjednoczone mają pełne pole manewru w Europie oraz do czasu aż pozyska pewnego i wartościowego sojusznika.
Te możliwe ograniczenia pola manewru to m.in. nowopowstałe Państwo Islamskie, gdzie byli terroryści i bojówki religijne de facto zdobyły już część Iraku, Syrii i Libanu. Jest ono na dobrej drodze, aby utworzyć wojujący sunnicki kalifat, w którym obowiązywać będzie szariat, przy którym Iran może wydawać się dla nas sojusznikiem wolności i demokracji.
To także niebezpieczeństwo o jakim przekonuje część ekonomistów – potencjalne bankructwo Stanów Zjednoczonych, które niebezpiecznie balansują na granicy możliwości zadłużania się. To wreszcie postępujące tarcia i niesnaski zarówno w NATO jak i Unii Europejskiej, która trzeszczy w szwach.
Kryzys Ukraiński uzmysłowił również Putinowi brak realnych i wartościowych sojuszników. Unia Euroazjatycka grupująca oprócz Rosji także Białoruś, Kazachstan, Kirigistan i Tadżykistan to zbyt mała przeciwwaga geopolityczna dla Zachodu. Zresztą nawet w niej pojawiły się rozbieżności – Białoruś przynajmniej w sferze deklaracji politycznych popiera mniej lub bardziej jedność terytorialną Ukrainy.
W takiej sytuacji tym znaczącym sojusznikiem mogą być Indie lub Chiny. Iran na skutek skomplikowanej sytuacji na bliskim wschodzie (m.in. wrogość religijna w stosunku do Państwa Islamskiego) może dążyć do normalizacji stosunków i zniesienia zachodnich sankcji a może nawet nastąpi odwrócenie sojuszy?
Chiny z kilku powodów wydają się być lepszym dla Putina sojusznikiem. Dlaczego? Otóż zachodnie, ograniczone w sumie, sankcje doprowadziły do wyraźnych perturbacji w gospodarce, osłabienia rubla i … błyskawicznego bankructwa kilkunastu biur podróży. Rosyjskie rezerwy finansowe są znaczące ale wystarczą jedynie na rok – dwa, aby bronić agresywnie rubla.
Chiny maja to coś co może w zamyśle Rosjan zaszachować Stany Zjednoczone i odwrócić na dłuższy czas układ sił na Świecie. Gigantyczne rezerwy finansowe liczące prawie 4 bln DOLARÓW. Ekonomiści są zgodni, że nagły wrogi ruch Chin na ryku walutowym może wstrząsnąć gospodarką USA. Dlaczego Chiny miałyby przyłączyć się do rosyjskiej awantury? Kraj ten po latach samoograniczania, zaczął prowadzić aktywna politykę w Azji i Afryce co powoduje stały wzrost napięcia z tymi samymi krajami, które obecnie jawią się jako wrogowie Rosji.
Unia Euroazjatycka wsparta Chinami to podmiot, który przewróci do góry nogami mapę gospodarczą Świata, a być może również polityczną.
Post new comment