Kryzys gospodarczy – zagrożenie i szansa dla Tyskiego Sportu.
W czwartek, 22 października, z inicjatywy tyskich klubów sportowych odbyło się z spotkanie poświęcone ich trudnej sytuacji finansowej oraz problemom, z jakimi boryka się tyski sport zawodowy.
Prezesi zapoznali nas pokrótce z ich obecną sytuacją finansową i swoimi prognozami na najbliższy okres. Padło zdecydowane zapewnienie, że miasto nie pozostawi klubów samych sobie, nie może być jednak mowy o przejmowaniu ich roli przez miasto. Pomoc musi być uzasadniona i ograniczona w czasie.
Pozytywnym aspektem spotkania było to, iż widać że kluby nie czekają biernie na pieniądze miejskie, ale prowadzą bardzo aktywne i szeroko zakrojone działania, by samodzielnie bilansować swoje kryzysowe budżety.
Na spotkanie zaproszono jedną z firm zajmujących się marketingiem sportowym, która zarysowała nam koncepcję zaszczepienia na tyski grunt Naming Rights. To pojęcie, tajemniczo w Polsce brzmiące, oznacza przekazanie przez właściciela praw marketingowych do obiektu, wydarzenia, osoby czy zespołu sportowego w zamian za określone wynagrodzenie. O ile na całym świecie ta forma reklamy rozwija się bardzo mocno, o tyle w Polsce wyraźnie kuleje. Są oczywiście chlubne wyjątki jak np. Atlas Arena w Łodzi.
Jakie są z tego korzyści?
Długofalowe i solidne źródło finansowania to tylko jedna z korzyści płynących z wchodzenia w transakcje sprzedaży praw do nazwy. Jest to praktyka znana na całym świecie i świetnie wykorzystywana u naszych sąsiadów w Niemczech czy na Słowacji.
A jakie zagrożenia?
Wstępem do próby sprzedaży praw marketingowych do obiektów (ich nazwy) jest sporządzenie opracowania przez wyspecjalizowaną firmę , gdzie znajdzie się ich obecna wycena i rokowania na przyszłość. Możemy w takim opracowaniu, zobaczyć prawdziwy, a nie tylko PR-owski obraz naszej infrastruktury sportowej. To może popsuć dobre samopoczucie włodarzom. Tym też tłumaczyłbym chłodne lub wręcz wrogie przyjęcie tej koncepcji przez część obecnych na sali.
Jednak prawdziwa i rzetelna ocena naszych mocnych i słabych stron przez firmę zewnętrzną (nieuwikłaną w bieżące rozgrywki polityczne) jest nam niezbędna, aby zrobić krok naprzód.
Czy wzajemne zapewnianie się, że jest wspaniale i będzie jeszcze lepiej (jeśli gołym okiem widać coś zupełnie przeciwnego) przynosi nam jakieś długofalowe korzyści?
Potrzebna jest raczej twórcza krytyka, wskazanie braków i uchybień, by móc podjąć skuteczne działania, aby wartość i sympatia do tyskich marek sportowych z roku na rok rosła.
Jestem gorącym zwolennikiem tego, aby rozpisać przetarg na tego typu opracowanie, które pozwoliłoby nam wycenić wartość marketingową tyskich obiektów sportowych i móc ją spieniężyć a także ocenić, jaki potencjał niesie w sobie planowany stadion piłkarski. Być może dzięki takiemu opracowaniu i głosom potencjalnych sponsorów, będziemy mogli zawczasu zmienić założenia projektowe do nowo budowanych obiektów sportowych z korzyścią dla klubów, dla kibiców i przede wszystkim dla miasta.
Na wczorajszym posiedzeniu Komisji Kultury, Sportu i Turystyki poświęconym funkcjonowaniu sportowych klubów zawodowych, złożyłem wniosek o podjęcie działań w celu wyłonienia firmy, która sporządzi tego typu opracowanie, niezbędne dla sprzedaży praw marketingowych do nazw tyskich obiektów sportowych.
Borykającym się z problemami finansowymi tyskim klubom sportowym dajmy wędkę a nie gotową rybę. Dotowanie żywą gotówkę nie wymaga wielkiego wysiłku ze strony władz, co najwyżej sprawnego skarbnika. W dłuższej perspektywie takie podejście jednak rozleniwia obie strony i wyklucza myślenie przyszłościowe.
Komisja przyjęła mój wniosek jednomyślnie.
Post new comment